|
|
www.zdolni.fora.pl Forum z cząstką naszej artystycznej duszy...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Seszen
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 11:22, 20 Mar 2008 Temat postu: MOJE OPOWIADANIE... |
|
|
Padał deszcz. August siedział na parapecie w pokoju i grał na Game Boy-u. Na pięknie ozdobionym biurku spoczywała sterta książek. Piękny zabytkowy fotel zajęty był przez wielkiego, czarnego kocura, który mruczał smętnie, tak jakby to co działo się wokół niego w ogóle go nie interesowało. Chłopak wyglądał na wyraźnie rozdrażnionego. Miał czarne włosy, które zasłaniały jego twarz. Można było jednak dostrzec, że ów chłopiec ma piękne szare oczy. Jego wargi były zaciśnięte jakby próbował się powstrzymać by nie wybuchnąć. Wnętrze pokoju było zabytkowe. Na ścianach wisiały piękne obrazy przedstawiające portrety ludzi. Nie było tu żadnych unowocześnień.
Kot jednym susem zszedł z fotela i wślizgnął się pod biurko, tak jakby czegoś się przestraszył. Niedługo potem August usłyszał ciche pukanie do drzwi.
- Proszę! – krzyknął chłopiec. Drzwi się otworzyły. Do środka weszła kobieta. Była niska i stanowczo za gruba jak na swój wzrost.
- Jak podoba Ci się Twój pokój, mój drogi? – zapytała siląc się na swobodny ton – Twój ojciec powiedział mi, że zatrzymacie się u nas na trochę dłużej niż zwykle, więc pomyślałam, że powinien Pan sam wybrać sobie pokój.
- Jeśli pół roku to dla Ciebie „trochę dłużej” to mam zaszczyt Ci obwieścić, że pokój jest wporzo! – wydarł się August – Jeszcze jedno, nigdy nie mów do mnie per „pan”, bo nie żyjemy w średniowieczu Gertrudo!
- Jak sobie życzysz Auguście – odparła trochę zmieszana służąca – Jeśli nie masz nic przeciwko to już sobie pójdę. Muszę przygotować kolację.
Służąca prawie zbiegła po schodach dzielących pokój chłopca od kuchni. Wyglądała jakby zaraz jej twarz miała eksplodować. Kiedy weszła do kuchni, reszta służby popatrzyła na nią jak na wariatkę.
- Co się tak gapicie? Nawet nie wiecie jaki ten dzieciak jest zarozumiały! – powiedziała zziajana
- Uspokój się, moja droga – dobiegł ją głos dochodzący z głębi kuchni – Mój syn jest tu, żeby się właśnie tego oduczyć.
- To pan, panie Michale? Przepraszam, ja... yyy... mówię o synu naszych... to znaczy Pana sąsiadów – wyszeptała Gertruda z trudem łapiąc powietrze do płuc.
- Mówisz o naszych jedynych sąsiadach, którzy mieszkają tuż za płotem? – zapytał Michał
- Tak dokładnie o tych! – odrzekła Gertruda wyraźnie ucieszona, że Pan chwycił przynętę.
-Hm... Wydawało mi się, że Kolińscy nie mają dzieci...
-YYY... Nie???
- Chyba, że mnie pamięć myli. Od 16 lat, czyli od czasu
kiedy po narodzinach mojego syna wyjechałem do Londynu na stałe i przyjeżdżam tu tylko raz w roku na cały lipiec, nigdy nie widziałem, żadnego dziecka biegającego po ogrodzie u naszych sąsiadów... Więc???
- No dobrze! Mówiłam o pańskim synu. Jest rozwydrzony, wredny i myśli, że wszystko u wolno! – wyrzuciła z siebie jednym tchem kobieta – Najwyraźniej brakuje mu kobiecej ręki... niech mi pan do jasnej choinki nie przerywa... Od 16 lat jak już Pan wspomniał, użeram się z nim! Co roku jest gorzej! Albo ja jestem już stara, albo on jest nie do zniesienia! Niech pan da go do jakiejś kobiety na wychowanie! Najwyraźniej mężczyźni nie potrafią wychowywać dzieci!
-Uspokój się Gertrudo – powiedział spokojnie Michał, który najwyraźniej puścił mimo uszu uwagi swojej służącej na temat jego metod wychowywania dzieci – Jak już wspomniałem, chyba, że tego nie zrobiłem, ten chłopiec spędzi tu rok, aby...
-CO? – wydarła się korpulentna kobieta – Słyszałam, że tylko na pół roku!!! CO TU SIĘ DZIEJE?
- Moja droga... Nie krzycz, bo w twoim wieku to już jest niebezpieczne, a wracając do twojego pytania, to chyba nie liczyłaś na to, że temu małemu stworowi powiem prawdę. Biedak zabiłby nas po kolei, gdyby się dowiedział, że ma zostawić swoich przyjaciół na cały rok szkolny.
- Czyli on będzie mnie męczył, torturował przez 12 miesięcy? Chyba pan nie sądzi, że się na to zgodzę.
- Tak nawiasem mówiąc Gertrudo, od kiedy to mówisz mi przez „pan”? Kiedy byłem młodszy nie miałaś problemu by mówić do mnie po prostu, po imieniu. To ty moja droga jesteś starsza ode mnie o 10 lat, więc wypadałoby abym to ja nazywał ciebie panią.
- Tak, ale od roku to ty jesteś panem tej posiadłości, a mnie nauczono, że ceni się swojego pracodawcę.
- Ojej, minął już rok od śmierci mojego ojca? Jak ten czas szybko mija. No cóż, może więc w ramach starej, dobrej przyjaźni wypijesz ze mną lampkę wina po północy?
- W moim wieku chyba już nie wypada pić o tak późnej porze, ale skoro nalegasz... Więc przyjdę do twojego pokoju Michale. Teraz pozwól, że zajmę się przygotowaniem kolacji.
- Będzie mi niezmiernie miło. Co się tyczy kolacji, nakryj dodatkowo dla dwóch osób. Będziemy mieli gości. Ty Bartłomieju – zwrócił się do służącego stojącego za Gertrudą – dopilnuj by mój syn ubrał się stosownie do okazji.
Kiedy to powiedział wyszedł z kuchni i skierował się do swojego pokoju. W tym samym czasie August skrobał coś zawzięcie w czymś co przypominało stary notatnik. Mamrotał coś do siebie, co zdezorientowało kota, który ciągle siedział pod biurkiem. Biedak nie wiedział co ma począć, czy wyjść i skazać się na pewną śmierć z rąk tego naburmuszonego bachora, czy siedzieć pod biurkiem i z niemałym wysiłkiem trzymać mocz z nadzieją opróżnienia go kiedy chłopak wyjdzie na kolację.
Po chwili namysłu zdecydował się na pewną śmierć. Powoli wyszedł ze swojej kryjówki i podreptał do drzwi, które ku jego uldze były otwarte.
- A ty gdzie wredny kocurze? Myślisz, że uda Ci się uciec niedostrzeżony? - warknął w stronę kota August – To że mój ojciec się ze mną nie liczy nie oznacza, że ty też możesz!
Mówiąc to, z całej siły rzucił Game Boyem w puchatą kulkę, która kuliła się tuż przy wyjściu z pokoju. Zabawka trafiła w futrynę drzwi, bo niestety kot okazał się szybszy niż ten młody człowiek sądził.
-Wredne stare kocisko! Szkoda, że nie mam ze sobą swojego pistoletu na kulki! Dostałoby się potworowi! –powiedział sobie w myślach.
Nie miał zwyczaju mówić do siebie. Zawsze był skryty. Prawie nikt nie potrafił go rozszyfrować. Jedyną osobą do której miał zaufanie była jego matka, ale ta zostawiła ojca chłopaka dla młodszego, a co za tym idzie również jego samego. Nie wiedział gdzie jest ani co robi. Biorąc rozwód z jego ojcem zrzekła się praw rodzicielskich.
Był teraz sam, bo choć posiadał ojca, który go kochał, nie miał komu się wyżalić. Czuł się winny tego, że jego matka odeszła, ale nigdy przenigdy nie powiedział o tym nikomu, a zwłaszcza Michałowi, któremu wmawiał, że to przez niego jego ukochana mama odeszła. Trwał w tym swoim świecie bez uczuć już przez 6 długich lat. I nigdy nie uronił żadnej łzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Monique
Młody artysta
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z tamtąd
|
Wysłany: Czw 14:19, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Masz bardzo ładny styl Podoba mi się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
gilraen
Młody artysta
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 14:39, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Tak, tak zgadzam się z Monique! Masz bardzo łądny styl;] Mam nadzieję, że opowiadanie się rozkręci:D A i taka jedna uwaga, nie używaj słów, który stosuje się na codzień. Chodzi mi tu o "wporzo".
Czekam z niecierpliwością na nexta:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Seszen
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 15:09, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ojej.. bo jeszcze wpadnę w samouwielbienie . Z tym "WPORZO" To chodziło mi o oddanie charakteru tego chłopca. A nexta mogę dac już teraz, bo to opowiadanko mam na kompie. Osobiście niezbyt mi się podoba.. czegoś mu brakuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Seszen
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 15:11, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział II
Stół uginał się pod ciężarem jedzenia. Za oknem ciągle padał deszcz, który zdawał się solidaryzować w nastroju z Augustem, który siedział obok jakiejś dziewczyny. Owa dziewczyna gościła w posiadłości ojca chłopca razem ze swoją matką. To one były tajemniczymi gośćmi. Kobieta miała krótkie jasne włosy ułożone zgodnie z panującym trendem. Jej mały i zgrabny nos zupełnie nie pasował do uszu, którymi z pewnością nie pogardziłby słoń Dumbo. Jej córka lekko onieśmielona dłubała widelcem po talerzu z wołowiną.
- Powiedz mi mój drogi – kobieta zwróciła się do Augusta – ile masz lat?
- 16 ciociu – odpowiedział lekko zdziwiony August – Masz problemy z pamięcią? W tym wieku?
- Gust! – wtrącił się jego ojciec – Czy nie mówiłem Ci, że masz się zwracać do ludzi z szacunkiem?
- Nic się nie stało Michale. Rozumiem poczucie humoru twojego syna. Odpowiadając na twoje pytanie chłopcze: nie mam problemów z pamięcią. Tylko nigdy nie miałam okazji dowiedzieć się ile masz lat... Wygląda na to, że liczysz tyle ile moja córka Eurydyka – odpowiedziała bardzo grzecznie kobieta o słoniowatych uszach – Dlatego mam nadzieję, że dogadacie się ze sobą.
- Zapewne mamo. August na pewno jest bardzo miły – powiedziała dziewczyna, która jak dotąd nie zaszczyciła swoich towarzyszy włączeniem się do rozmowy – teraz wybaczcie, ale muszę iść za potrzebą.
- Skarbie uważaj na siebie, nie znasz tego domu. Lepiej będzie jak zaprowadzę Cię do łazienki.
- Zostaw ją Milo, August ją zaprowadzi – powiedział Michał i spojrzał na chłopaka znacząco.
- Jasne. Nie ma sprawy – odrzekł z sarkazmem w głosie August podnosząc się z krzesła – Chodź – zwrócił się do dziewczyny – chodzić chyba umiesz?
- Tak – powiedziała dziewczyna – Gorzej z tym, że nie widzę gdzie idę.
- Masz klapki na oczach?
- Nie, Eurydyka jest po prostu niewidoma – powiedziała matka dziewczyny karcąc go wzrokiem – Więc z łaski swojej weź ją za rękę, chyba, że to uwłacza twojej godności
- Yyy... Nie oczywiście, że nie – powiedział szybko August biorąc dziewczyną za rękę i lekko szarpiąc w stronę wyjścia z jadalni – Przepraszam Cię, ja nie wiedziałem... Nie wyglądasz na taką, to znaczy...
- Na ślepą? – dodała uprzejmie dziewczyna – Tego nie widać. Kiedy byłam mała widziałam wszystko, ale teraz... To już bez znaczenia. Daleko jeszcze?
- Nie. Teraz zejdziemy schodami i...
- Nie musisz mi wszystkiego tłumaczyć. Zorientuję się, że idziemy schodami.
- Tak, ale myślałem, że chcesz wiedzieć.
- Bardziej od wnętrza tego domu interesuje mnie jego otoczenie. Chciałabym iść do ogrodu, ale mama nie ma czasu mnie tam zaprowadzić i o nim opowiedzieć, a tak lubię ogrody. Wszystko co w nich się znajduje jest takie piękne i barwne. Żałuję, że już nigdy nie zobaczę tych wszystkich bajecznie kolorowych kwiatów i ptaków.
Jej towarzysz nie wiedział co ma powiedzieć. Nie wiedział, że można tak się zachwycać jakimiś głupimi kwiatami i ptakami, które ciągle brudzą ławki przy domu. Powoli kierowali się w stronę łazienek. August był tak czerwony ze wstydu, że czuł jak pieką go policzki. Jak mógł popełnić taką gafę?
Dziewczyna była bardzo ładna. Miała brązowe włosy i szaro- zielone oczy. Ubrana była w modną zwiewną sukienkę z czarnego materiału. Z pozoru wyglądała na normalną szesnastolatkę.
August odprowadził ją na jej miejsce przy stole i siedział jak struty jedząc oliwkę, a raczej mieląc ją dokładnie swoimi śnieżnobiałymi zębami. Jego ojciec i ciotka dyskutowali o czymś bardzo żywo. On sam nie wiedział czy lepiej siedzieć cicho czy może odezwać się do dziewczyny. Nie wiedział czy po tym jak ją potraktował ma jakikolwiek sens odzywanie się do niej. Najpierw obraził jej matkę, którą zna praktycznie od urodzenia, potem ją samą. Prawdą było, że zrobił to niechcący, ale jednak dopuścił się tego okrutnego czynu.
- Idziemy do ogrodu? – zapytał decydując się na pierwszy krok.
- Co? Ach, tak jasne – odpowiedziała Eurydyka wyrywając się z zamyślenia
Tym razem nie musiał brać jej za rękę. Dziewczyna wstała prawie natychmiast po wypowiedzeniu swoich słów. Szła pewnym krokiem kierując się do wyjścia.
- Poczekaj! – krzyknął August. Nie miał zamiaru z nią wychodzić, ale wolał zatrzeć choć w pewnej mierze zły obraz w pamięci córki swojej cioci.
Dziewczyna nie za bardzo zwracała na niego uwagę. Ciągle szła w kierunku schodów prowadzących do ogrodu. W pewnej chwili zatrzymała się by nieznajomy chłopak mógł do niej dołączyć. Wydawać by się mogło, że musza się znać, lecz wcale tak nie było. Choć ich rodzice się znali i chłopak mówił do matki dziewczyny ciociu, nie byli spokrewnieni. Mila była dobrą znajomą jego matki, a co za tym idzie August zwracał się do niej tak przez grzeczność. Nie wypada by mówić komuś per „pani” skoro zna się tę osobę tyle lat. Nie wypada również mówić tej osobie po imieniu gdy jest od ciebie starsza o 26 lat.
Eurydyka stała tuż przy pierwszym stopniu schodów. Jeszcze jeden krok i zapewne spadłaby z nich.
- Co ty wyprawiasz? Chcesz się zabić? – krzyknął August – Chyba nie myślisz, że robiłbym ci sztuczne oddychanie!
-Spokojnie. Całowałam się z gorszymi od ciebie –dodała z uśmiechem na ustach dziewczyna – Chyba że boisz się, że ci nie wyjdzie...
-Bardzo śmieszne! Chodzi mi o to, że jesteś teraz po moją opieką!
- Jeśli myślisz, że robisz mi łaskę, to się mylisz! Znajdź sobie kogoś innego do użalania się nad nim!
Ani się obejrzał, a osoba, która przed chwilą stała obok niego znikła mu z zasięgu wzroku. Stał na schodach posiadłości swojego ojca i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Dziewczyna, która przed chwilą zostawiła go samego od początku jego znajomości go irytowała. Irytowało go to, że zamiast jeść dłubie widelcem w talerzu. Irytowało go to, że musiał trzymać ją pod rękę by nie się nie przewróciła. Irytowało go to, że jest taka czuła na piękno świata, który Augusta bardzo denerwował. W ogóle wydawała mu się jakaś taka nieporadna i bezsensowna. Czuł, że jej towarzystwo go po prostu denerwuje. Rozumiał, że jest chora i nie widzi tego co tak by pragnęła zobaczyć, ale jednak nie rozumiał jak można mówić o cudownych kolorach kwiatów jakby było się nawiedzonym, bo cóż jest pięknego w kwiatach, które tracą płatki i trzeba je zgrabiać z ganka? Czuł, że Eurydyka dobrze zrobiła zostawiając go samego, bo jeszcze chwila i wylałby cały swój żal właśnie na nią. Powiedziałby to wszystko co o niej myśli i o tym jak bardzo go irytuje. Był już i tak bardzo podenerwowany faktem, że zostanie tu pól roku (ojciec w dalszym ciągu nie poinformował go o swoich planach co do jego pobytu tutaj) i tym, że będzie musiał znosić jego obecność przez całe wakacje. Jak dotąd co roku w sierpniu wyjeżdżał na obóz w góry ze swoim kolegą Polem. Teraz wszystko diametralnie się zmieni. On będzie się użerał z Gertrudą, która zapewne będzie próbowała nim dyrygować, a jego najlepszy kolega będzie się świetnie bawił!
Był jeszcze ktoś kto nie przejmował się zbytnio tym co się dzieję wokół niego. Mianowicie stary kocur. Korzystając z nieobecności Augusta, drzemał sobie spokojnie w fotelu w pokoju chłopca. Niektórzy mają dobrze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Justine
Moderator
Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:14, 20 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
no więc Seszen będę oceniać jak zawsze szczerze. Fajny masz styl ale to już Ci kiedys mówiłam. Dobry temat. Ciekawe opisy. W peirwszej części tylko na samym początku trochę za często powtarza się słowo "piękny". Ale poza tym jest spoko. Wiesz, że jestem zawsze szczera. Ciekawe co będzie w następnej części. Pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
gilraen
Młody artysta
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 0:06, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Też jestem ciekawa co bedzie dalej ;];] Dobrze piszesz, podoba mi się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Seszen
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 0:19, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Ale dalej już nic nie ma.... nie chciało mi się tego dokończy. Ale Juta zna zakończenie Smutno ma sie skończyc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
gilraen
Młody artysta
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:18, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Nie lubię smutnych zakończeń.... To moze napisz cos innego?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Seszen
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:40, 29 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
Właśnie się zastanawiam... ale nie mam Wena. Uciekł gdzieś i nie wraca ;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
gilraen
Młody artysta
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 16:04, 01 Kwi 2008 Temat postu: |
|
|
To weź ją zawołaj i powiedz, że jak nie wróci to bedzie miała bencki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Seszen
Administrator
Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 14:59, 03 Maj 2008 Temat postu: |
|
|
Giluś.. Pan Wen.. nie pani Wenowa Wen to ona... osobnik płci męskiej
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Seszen dnia Sob 14:59, 03 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|